Człowiek przyszłości będzie wyglądał inaczej niż teraz. Uczeni uważają, że za ok. 100 tysięcy lat człowiek będzie wyglądał inaczej niż współcześnie. Zmieni się przede wszystkim jego czaszka, która i tak od tysięcy lat ewoluuje. Wpływ na to ma m.in. dieta, która na przestrzeni wieków stale się zmieniała. Eksperci
future simple: I’ll answer the phone (Odbiorę telefon) lub. future continuous: I’ll be dancing tonight! (Będę tańczyć dziś wieczór!) 2) going to jeśli coś zamierzamy (konstrukcja to be going to) 3) czasu teraźniejszego ciągłego present continuous, jeśli coś jest w 100% pewne: I’m flying to India tomorrow.
Reklama, jej kształt i sposób w jaki będzie wyglądała w roku 2050 będzie zależał całkowicie od trybu życia, jaki będą prowadzili ludzie. Marki kreują i realizują nasze potrzeby, dlatego komunikacja marketingowa jak rzep u nogi, będzie podążała krok w krok z rozwojem cywilizacyjnym człowieka. W 2050 roku w dorosłość będą
Ustaw się na stronie, na której chcesz dodać stronę tytułową i kliknij opcję „Wstaw” na pasku narzędzi programu Word. Kliknij opcję „Okładka” i wybierz opcję „Zapisana okładka”, aby otworzyć niestandardową bibliotekę szablonów. Wybierz żądany niestandardowy szablon okładki i kliknij go, aby dodać go do strony.
Tutaj dodajemy not do will (jak w future simple): She won’t be working in the office. (Nie będzie pracowała w biurze.) Zastosowanie czasu Future Perfect Simple (will have done) 1) Gdy mówimy, że jakaś czynność zostanie ukończona przed danym momentem w przyszłości (z wyrażeniami podanymi powyżej). The film will have finished by 6.
W tej chwili najwięcej konkretnych danych można znaleźć przyglądając się projektowi Neom - miastu przyszłości budowanym na pustyni w Arabii Saudyjskiej. Inteligentne miasto gotowe do zapewnienia dachu nad głową 9 milionom mieszkańców ma powstać na powierzchni zaledwie 36 km 2 .
. A gdyby tak popuścić wodze fantazji i spróbować wyobrazić sobie jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lat? Odkąd pamiętam uwielbiałem filmy science-fiction. Oczywiście zawsze więcej w nich było fiction niż science, ale wyobrażałem sobie jak będzie wyglądać przyszłość. To były te czasy, kiedy dla młodego Polaka przejawem nowoczesności był kupiony przez rodziców mały telewizor zachodniej firmy. 14 cali szczęścia, dzięki którym można było oglądać świat w zaciszu własnego małego pokoju. Kiedy kilka tygodni temu widziałem takie urządzenie, poczułem łezkę nostalgii, ale jednocześnie dziwne uczucie niedowierzania, jak można było trzymać takie niezgrabne pudło na szafce. Duże (choć przecież małe), ciężkie, wyglądające dobrze tylko jeśli było schowane w meblościance. Dziwne, bo przecież płaskie telewizory i monitory zadomowiły się w naszych mieszkaniach stosunkowo niedawno. Płyta indukcyjna zamiast gazowego palnika, ekrany komputerowe w samochodach, tablety, komórki z dotykowymi ekranami. To wszystko jest dziś dla nas codziennością, a jeszcze kilkanaście lat temu kojarzyło się tylko i wyłącznie z filmową przyszłością, którą poznawaliśmy oglądając kasety z wypożyczalni. Tego skoku technologicznego nie jesteśmy w stanie odczuć będąc jego codziennymi odbiorcami, wyraźny zdaje się być natomiast kiedy sięgniemy pamięcią w przeszłość. Popatrzmy więc teraz w przyszłość. Podniebne autostrady Zmieniając opony w aucie przyjrzałem się przez chwilę swojemu samochodowi ze zdjętymi kołami. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to pojazdy z filmu Powrót do Przyszłości 2. Marty McFly poleciał do 2015 roku, czyli do przyszłości, która jest dla nas na wyciągnięcie ręki. W wizji Roberta Zemeckisa wystarczyło, by kierowca włączył odpowiedni przycisk, a koła jego pojazdu zmieniały położenie z pionowego na poziomie, a samochód zaczynał unosić się nad ziemią. Jakby tego było mało, nie tylko lewitował, ale zwyczajnie potrafił latać. Tylko w taki sposób można było dostać do na podniebne autostrady. Dziś wydaje się to całkowicie niemożliwe, ale nie wierzę, że takie lub podobne rozwiązanie będzie kiedyś codziennością. Pomijając już techniczne możliwości, tempo w jakim zwiększa się ciasnota na drogach pozwala sądzić, że wykorzystanie przestrzeni powietrznej, chociażby tej pomiędzy ziemią a standardową wysokością na jakiej latają samoloty, jest więcej niż rozsądne. Z drugiej strony, przecież tam też pojawią się korki – no ale zawsze lepiej stać w sznurku pojazdów mając do dyspozycji fantastyczny widok z powietrza, a nie 30 poustawianych obok siebie billboardów i rowerzystę wymijającego nas prawą stroną jezdni. I autopilot, tak, autopilot. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam prowadzić. Ale są momenty, kiedy chciałbym być po prostu pasażerem, poczytać książkę czy obejrzeć film, zamiast po raz sto pięćdziesiąty wrzucać jedynkę i zastanawiać się, czy ten wciskający się z lewej strony typ przytrze mi wreszcie bok, czy nie. Telewizja przyszłości Patrząc na to jak spada popularność telewizji względem chociażby YouTube, trudno wierzyć, aby stacje w klasycznej formie przetrwały próbę czasu. Z drugiej strony warto pamiętać o tym, że deklaracje typu „mam w domu telewizor, ale tylko do grania” nie pochodzą z ust statystycznego Kowalskiego (czy innego Smitha), ale wygłaszają je ludzie wkręceni w gry i technologie. Ci, którzy bardziej lub mniej świadomie bojkotują duże koncerny i stacje telewizyjne, opowiadając się za wolnością i niezależnością w Internecie. Jakkolwiek jednak nie poprawiałaby się jakość amatorskich produkcji, to ogromne budżety i koneksje potrzebne do przygotowania naprawdę wielkich materiałów, seriali czy filmów zawsze będą wiązać się ze wsparciem gigantów, a nie malutkich YouTuberów. A czy będzie mieć dla nas znaczenie w jakiej technologii dostarczana będzie telewizja? Tak jak teraz – cyfrowo w powietrzu, podziemnym kablem w bardziej klasycznym, telewizyjnym stylu, czy sieciowym streamem? Nie będzie. Gonienie za rozmiarem odbiornika i trzecim wymiarem ma tu moim zdaniem większe znaczenie. Filmy science-fiction pokazują wielkie ekrany, często z holograficznym trójwymiarem albo okulary, które pozwolą całkowicie wtopić się w pokazywany przez nadawcę świat. Na fajny pomysł wpadli twórcy filmu „Gamer” z Geraltem Butlerem, gdzie tytułowy gracz wcielał się w awatara, którym był prawdziwy człowiek. To może zbyt daleko idąca wizja, ale nowy wymiar kina i gier pojawi się wtedy, gdy będziemy mogli tak połączyć się z maszyną, by faktycznie poczuć wszystko to, czego doświadcza bohater. Nie mówię o bólu czy strachu, ale o wizji, fonii, zapachu, może smaku – i wszystkich emocjach, jakie się z tym wiążą. To dopiero byłaby jazda. A może handlowanie wspomnieniami, jak w filmie „Pamięć Absolutna”? Niebezpieczne, ale i kuszące. Coś jak kinowa historia, w którą bylibyśmy w stanie choć na jakiś czas uwierzyć, by zmienić swoją codzienność. Drugie życie w sieci Nadejdzie taki czas, gdzie nieposiadanie dostępu do serwisów społecznościowych będzie kojarzyć się jedynie z miejscami, gdzie dziś są problemy z żywnością i choćby minimalnym komfortem życia. Tak jak kiedyś nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę wkręcić się w Facebooka czy Twittera, tak dziś nie do końca jestem w stanie wyobrazić sobie codzienności bez dostępu do nich. Podobnie jak do tego, że ktoś mógłby mi zabrać dostęp do nieograniczonych zasobów informacji w sieci. Z każdym kolejnym rokiem będę się do tego przyzwyczajał jeszcze bardziej, a ze mną kolejni ludzie, dla których możliwość bezproblemowego porozmawiania ze znajomymi z drugiego końca świata, czy sprawdzenia ciekawostek odnośnie odwiedzanego właśnie miejsca (chociażby przez wskazówki czy notatki w aplikacjach typu Foursquare) stanie się chlebem powszednim. Dziś mówi się o nerdach/geekach i tych normalnych, którzy nie czują potrzeby posiadania „drugiego życia w sieci”. Chcemy tego czy nie, kiedyś to drugie życie będzie codziennością – a może w ogóle odwrócą się proporcje i dobry seks będzie wyglądał jak w filmie „Człowiek Demolka”? Tego bym nie chciał, ale jak to mówią – dostosuję się, albo przepadnę. Nasza planeta umiera, my ją zabijamy Kiedy miałem około 12-13 lat, siedzieliśmy z sąsiadami i dumaliśmy nad tym, kiedy nasza planeta skończy swój żywot. Zaczęto mówić wtedy jawnie o dziurze ozonowej, o tym jak nasze lodówki i dezodoranty powiększają ją z dnia na dzień i niedługo ta stanie się tak wielka, że promienie słoneczne nas usmażą. A przy okazji dotknie nas wielka powódź i epoka lodowcowa. Pamiętacie serię filmów „Nieśmiertelny”, gdzie ludzie musieli schować się pod wielką kopułą? Kiedyś skończą się surowce naturalne, zużywamy ich coraz więcej, emitując jednocześnie do atmosfery coraz większą ilość zanieczyszczeń. Bez wątpienia wpływa to na klimat i to, jak zachowuje się nasza planeta. Ekolodzy straszą – i mają rację, choć to nie nasze pokolenie doświadczy na własnej skórze tych destrukcyjnych działań. Nie wierzę w to, że Ziemia się zbuntuje i postanowi oczyścić powierzchnię z niszczącego ją człowieczeństwa, ale to więcej niż pewne, że kiedyś będziemy zmuszeni albo znaleźć takie źródła energii, które będą od naszej planety niezależne, albo zwyczajnie spakujemy manatki i zaczniemy kolonizować inne miejsca we Wszechświecie. No i kosmici. Gdyby bardziej rozwinięta od nas cywilizacja chciała zaszczycić nas swoją obecnością, podejrzewam, że już by to zrobiła na tyle oficjalnie, że nie mielibyśmy wątpliwości. To nie jest tak, że ja nie wierzę w życie poza naszą planetą – wręcz przeciwnie. Wydaje mi się jednak, że prędzej to my jakąś spotkamy kiedy już będziemy w stanie wysłać załogową ekspedycję zdecydowanie dalej niż na Księżyc. No ale do tego potrzebne są fazer ze „Star Treka”. Wszystko takie inteligentne Smartfony, smartwatche, smart tv. Za jakiś czas smartlodówki, smartpralki i może smartbuty, które wzorem aplikacji do biegania będą mierzyć przebyty dystans, udostępniać w serwisach społecznościowych nasze fitnessowe osiągnięcia, a przy okazji mierzyć tętno gdzieś przy kostce. Kiedyś żartowało się, że w nowoczesnych lodówkach znajdziemy windowsy, które przy próbie wyciągnięcia parówek powitają nas niebieskim ekranem i każą iść spać z pustym żołądkiem. Ja chciałbym wstać teraz od komputera, iść do lodówki, która poinformowałaby mnie co akurat się kończy, pozwoliła połączyć się z ulubionym sklepem i złożyć zamówienie. A może zrobiłaby to za mnie, jeśli ustawiłbym wcześniej coś podobnego do bankowych przelewów stałych? Informatyzacja postępuje i raczej nic nie wskazuje na to, by ten postęp miał się zatrzymać. Inteligentne systemy montuje się w coraz większej ilości urządzeń. Skoro samochód potrafi sam zaparkować, to dlaczego inteligentne mieszkanie nie miałoby wypuścić małych dronów, które w kilkanaście minut posprzątałyby wszystkie pokoje za nas? Czemu po wejściu do domu komputer nie miałby mnie przywitać słowami „Dzień dobry Pawle, co chcesz dziś obejrzeć? Czy nalać Ci whisky i ciepłej wody do wanny?”. Cieszymy się z każdego kroku związanego z komputeryzacją, informatyzacją czy kolejnych udanych prób stworzenia robota przypominającego człowieka. To stanie się prędzej czy później, zmechanizowany pomocnik będzie za nas odkurzał, by przypominająca prawdziwą kobietę mechaniczna niewiasta spełniała wszystkie zachcianki seksualne swojego właściciela. Aż któregoś dnia w robotach ockną się duchy albo globalny system uzna człowieczeństwo za wroga i skończymy marnie niczym bohaterowie świata filmów „Terminator”. Wiecie – maszyna jest tylko narzędziem, a potem coś idzie nie tak... Jakkolwiek potoczy się nasza przyszłość, jakiekolwiek auta czy gadżety staną się naszą codziennością, to jestem więcej niż pewien, że pojawi się grupa osób lubująca się w retro. Skoro mamy to dziś – zainteresowanie starymi grami, kickstarterowe produkcje czerpiące z dawnych czasów pełnymi garściami, miłośników starych samochodów czy motocykli, identycznie będzie w przyszłości. Może za 30 lat noszenie w kieszeni, pewnie nieprzystosowanego do nowych standardów wymiany danych, iPhona 5s będzie trendy i jazzy, podobnie jak noszenie ciuchów, które dziś mamy na sobie. Też macie wrażenie, że moje pomysły nie są wcale takie nierealne? Różnica wieku między mną, a moją Mamą to ponad 30 lat. Widzę, że nie chce i nie potrzebuje większości urządzeń, które są dla mnie codziennością. Przed napisaniem tego tekstu zapytałem, jak wyglądało jej życie, gdy była w moim wieku, jak spędzała czas, jakich urządzeń używała. I nie muszę Wam chyba mówić, że to był zupełnie inny świat. Dlatego wiem, że kiedy ja będę w jej wieku, codzienność nie będzie wyglądać jak dziś. A może właśnie spełnią się wszystkie moje wizje? I – tak zupełnie w bonusie – dożyję chwili, by złapać w dłonie prawdziwy miecz świetlny. Machałbym. Obrazek 1,2,3,4,5,6,7.
Moim zdaniem szkoła za 50 lat będzie wyglądać tak: Szkoła będzie unosić się w powietrzu. Najdłużej lekcje będą trwać do 14:30. Uczniowie będą latać samolotami do szkoły. Zamiast zeszytów będą tablety. Na w-f będziemy grać na kinecie. Uczniowie będą mieli cały czas na 12:00. Zamiast boiska będzie magiczna podłoga, na której będą się wyświetlały filmy. Każdy uczeń po ukończeniu szkoły dostanie laptopa. Na obiad będzie zawsze szwedzki stół, na którym będą: mięsa, soki, zupy itp. Zamiast schodów będą ruchome schody. Tak moim zdaniem będzie wyglądała szkoła za 50 lat. Bartosz Ampuła Moim zdaniem szkoła przyszłości będzie miejscem do nauki ,ale także do spotkania z kolegami. Na korytarzach będą zainstalowane ekrany LED na których będą wyświetlane informacje z różnych przedmiotów. Będą powszechnie używane komputery oraz inne urządzenia multimedialne. Na boisku będą wymalowane działania i rysunki , dostępna będzie wirtualna rzeczywistość. Na oknach zadomowią się kwiaty. W holu szkolnym zawiśnie regulamin szkoły wydrukowany na drukarkach 3D. Każdy uczeń będzie miał swojego robota androida który będzie nosił jego plecak i otwierał mu szafkę. Tablety zastąpią papierowe podręczniki Po korytarzach będzie kursować kolejka, którą uczniowie będą się przemieszczać między salami. W każdym wejściu znajdą się samo otwierane drzwi. Mam nadzieje że w szkole przyszłości każdy dobrze się poczuje. Bruno Borucki Moim zdaniem szkoła za 50 lat, będzie typowo komputerowa to znaczy. Każdy uczeń otrzyma w szkole małe pudełko jak zapałki. Takim pudełeczku, znajdować się będą wszystkie informacje dla każdej klasy. Może tylko być 6 klas podstawowych, reszta pójdzie do szkół wyższych. W szkole nie będzie dużo sprawdzianów, bo uczeń pisać będzie na swoim pudełeczku. Nauczyciel zawsze może sprawdzić, co uczeń pisze i zrobił sam. Lekcje będą robione tylko w szkole. Do domu nie będą zadawane. Nauczyciele też mogą odpocząć od dzieci. Ponieważ nie będą zabierać nauki do domu. Każdy będzie zadowolony. Nauczyciel w soboty będzie organizował fajne wycieczki poza szkolne. Taka szkoła może być za kilka lat…… Ale ja w tych czasach nie będę się uczyć. Może moje dzieci. Gabriela Drozd Moim zdaniem szkoła za kilka lat będzie wyglądała tak: Szkoła będzie wyglądała kolorowo a na ścianach będą różne kolorowe wzorki. W środku będzie pan który otwiera drzwi dla ludzi którzy chcą wejść do szkoły. Będzie wiele dzieci i dużo nauczycieli, którzy grali razem w gry. Dyrektor będzie bardzo miły dla uczniów i będzie chodził po klasach i będzie dawał uczniom cukierki. W świetlicy zamiast opiekunów będą dzieci które będą wymyślać różne zabawy np. zabawę w chowanego. Zamiast zajęć wychowania fizycznego będzie piłka nożna a dla innych zabawa na placu zabaw. W sklepiku szkolnym będzie można kupić wszystko np. lody, maskotki oraz chipsy. na boisku betonowym będzie wiele różnych rzeczy np. drzewa, kwiaty i maszyny do ćwiczeń. Każde przerwy będą trwały 20 minut i podczas przerwy będzie można wychodzić na boisko zielone. Na przerwie po szkole będzie chodziła pani która rozdaje lody. Jan Drozd Szkoła przyszłości będzie bardzo nowoczesnym budynkiem. Wszystkie książki i zeszyty zastąpią tablety. Dzieci nie będą musiały nosić ciężkich plecaków. Na zajęciach dzieci będą nosiły specjalne okulary do nauki. Ubrania do szkoły będą uszyte z nowoczesnych i lekkich materiałów. Nauczyciele mogą być robotami. Wiele zajęć odbywać się może wirtualnie, zwłaszcza gdy dziecko będzie chore. Nie będzie tradycyjnych ławek, tylko wygodne fotele, dopasowane do każdego ucznia. W szkole przyszłości będzie restauracja i każde dziecko będzie mogło zjeść na obiad to na co ma ochotę. Lekcje wf będą odbywały się w osobnym budynku. Będą w nim sale do uprawiania każdego sportu. Zuzanna Gabert Moim zdaniem szkoła za 50 lat będzie wielką pracownią informatyczną. We wszystkich salach zamiast książek będą komputery na, których dzieci będą robiły ćwiczenia. Zamiast dzwonka na lekcję i na przerwę odzywać się będzie komputer, który ma powiadamiać nas o rozpoczęciu się lekcji i przerwy lub ich zakończeniu. Na e-dzienniczku będą pojawiać się linki do prac, które dzieci robiły na lekcji. Będą też roboty, które będą pomagać w poruszaniu się niepełnosprawnych uczniów. Zamiast zdawać na kartę rowerową będziemy zdawać na uprawnienia na pojazdy latające. Zamiast tornistrów będziemy nosić e-booki. Na stołówce nic się nie zmieni. Nadal będziemy jeść: warzywa, owoce, nabiał i zupy. Tak wydaje mi się szkoła za 50 lat. Kuba Gembara Za 50 lat w szkole będą uczyć roboty zamiast nauczycieli. W szkole za 50 lat będą windy. Będzie się leżało podczas nauki na każdej lekcji. Będzie można przyjść do szkoły kiedy się chce. Nie będzie zadań domowych. Po szkole będzie sie jeżdziło gokartami. W sklepiku szkolnym będzie można kupić pendrive z wiedzą, którą będzie można przelać do głowy. W szkole będą teleportery. Każdy będzie miał laptopa zamiast ksiażek. Szafki będą w rożnych miejscach w szkole i jedna w domu. Gdy otworze szafkę w domu i włożę do niej plecak to gdy pójdę do szkoły będę mógł go tam wyciągnąć i go nie dźwigać. Jakub Jachowicz Moim zdaniem szkoła za 50 lat będzie wyglądała jak 3 piętrowy biurowiec. Koło szkoły będą pewnie ogromne sklepy handlowe. Żeby wejść do budynku będą potrzebne specjalne telefony. Aby wejść na piętro będziesz musiał usiąść na ławce a ona cie dostarczy na dany poziom. Na korytarzach będzie można poruszać się szkolna hulajnogą z malutkim silnikiem. W drzwiach będą rożne rzeczy które są na danym przedmiocie np: informatyka. Sale w których będziemy się uczyć będą wyposażone w:metalowe biurka, wysokie krzesła i masę przeróżnych informacji o tym co jest na przedmiocie. Żeby zamówić obiad uczeń będzie musiał podejść do komputera który znajduje się obok wyjścia, aby odebrać obiad musi podejść do kasy w której zapłaci i odbierze obiad. Boisko na przerwy będzie wyglądało jak uczeń który biega lub chodzi po wodzie. Moim zdaniem tak będzie wyglądała szkoła za 50 lat. Dominik Lewicki Moim zdaniem szkoła za sto lat będzie duża i nowoczesna. Będą się w niej znajdować windy dla niepełnosprawnych dzieci. Notowanie będzie wykonywane na komputerach, które znajdować się będą na każdej ławce. Uczniowie zamiast plecaków z książkami i zeszytami będą nosić tablety. Tablice w klasie będą dotykowe tak jak komórki. W sali do przyrody na ławkach będą mikroskopy, aby każde dziecko mogło z niego skorzystać. Lekcje przyrody będą odbywać się także na dworze, np. w lesie, aby zobaczyć jak w rzeczywistości wygląda to co podane jest w książkach. Sale będą wyposażone w urządzenia wyświetlające hologramy 3D, aby dzieci mogły lepiej przyswoić wiedzę i zobaczyć daną rzecz, o której mowa jest na lekcjach, np. postać z przeszłości, wynalazek lub zwierzę. W szkole będzie basen do nauki pływania, a także boisko z zamykającym się dachem. Na korytarzach będą szafki otwierane na odcisk palca. Dodatkowo pojawią się także automaty z jedzeniem i piciem. W szkole będą również dostępne miejsca do naładowania urządzeń elektrycznych, takich jak tablety, laptopy i telefony. Szymon Michalski Szkoła za 100 lat. Za sto lat nie będzie szkoły. Dzieci będą uczyły się w domach za pomocą Internetu. Praktykę będą zdobywać w specjalnych wirtualnych salach. W których obrazy 9D przeniosą dzieci w rożne części świata. Pozwolą odczuć wiatr, deszcz, upał, zimno, zapach. Każdy uczeń będzie miał osobistego androida. Będzie on pilnował zasad i uczciwości swojego podopiecznego przy testach. Obecność nie będzie obowiązkowa, wystarczy zaliczać testy. Dzieci zamiast wf, będą uczyły się latać na skate bordzie . Zero prac domowych, tylko samodzielne prace na tablecie. Marcelina Mikołajczak W szkole zamiast nauczycieli będą uczyć dzieci. Lekcje będą trwały tyle co teraz przerwy. Ławki będą podawać książki, przybory do nauki. Będzie więcej wycieczek i zabaw. Zamiast sali wf będzie sala trampolin. Będą także zjeżdżalnie zamiast schodów. Zeszyty będą działać jak komputery. Na boiskach szkolnych będzie mikrofon, który spełnia życzenia. Ściany będą miękkie. Tablice będą gadające. Będzie lekcja kreatywności. Rysunki na ścianach będą 3D. Będzie lekcja tworzenia filmów, gier itp. Nina Ostrowska W szkole przyszłości będzie się korzystało z tabletów lub innych nowoczesnych sprzętów. Będzie nowoczesne boisko z trampolinami, tunelami powietrznymi i magicznymi dywanami. Na lekcjach uczniowie będą grali w gry komputerowe rozwijające mózg. Będzie mniej testów, sprawdzianów i kartkówek, a więcej nauki przez zabawę. Niektóre sale będą większe, a w każdej będzie urządzenie do wirtualnej rzeczywistości. Będzie się tworzyło własne programy. Nie trzeba będzie nosić książek. Będzie się mniej pisało. Nie trzeba będzie nosić śniadania, bo dla wszystkich będą kanapki. Będą automaty ze słodkimi przekąskami. Grzegorz Pancer Pakiet pierwszeństwa wejścia na stołówkę - do wykupienia. Darmowe automaty z wszelkim jedzeniem. Wejście do szkoły i otwieranie szafek za pomocą chipa. Internet w szkole. Czat dla uczniów. Ruchome schody i chodniki. Zamiast podręczników i zeszytów tablety. Każdy ma jedno biurko i cały czas siedzi w tym samym miejscu. Możliwość wybrania sobie przedmiotów. Uczniowie przychodzą do szkoły o dowolnej godzinie od 6:30 do 18:00. Każdy na biurku ma telefon, tablet i komputer. Na stronie szkoły są do każdej lekcji przypisane nagrania nauczycieli, ,,e-lekcje”. Napisane są także zadania do zrobienia na lekcji, w ,,e-ćwiczeniach”, rzeczy do napisania w ,,e-zeszycie”, i teksty do przeczytania w ,,e-podręczniku” znajdujących się na stronie szkoły. Uczeń realizuje ,,e-materiał” w szkole po czym idzie do domu. Zadania domowe, również zamieszczone na stronie szkoły, uczeń odrabia w domu na tablecie. Gdy nie można przyjść do szkoły, nie chcemy lub jesteśmy chorzy, lekcje robimy na tej samej zasadzie w domu. Monika Piątek Moja szkoła w przyszłości będzie nowoczesna i przyjazna dla uczniów. Będą do niej chodziły przecież moje dzieci i dlatego chcę, żeby dobrze się w niej czuły i chętnie do takiej szkoły przychodziły. Na pewno w przyszłości będzie w szkole więcej komputerów, może książki zastąpią laptopy lub tablety. Chociaż na pewno chciałabym czytać też papierowe książki. Może będą tworzone trochę mniejsze klasy, żeby nauczyciele mieli więcej czasu dla każdego z uczniów. Wnętrze szkoły będzie odnowione, kolorowe, takie jakie są murale na naszym boisku. Na sali gimnastycznej i na boisku będą urządzenia do nowych gier i zabaw, które w przyszłości zostaną wymyślone. Magicznych dywanów będzie więcej na korytarzach. Na zewnątrz pojawi się wreszcie chodnik wzdłuż boiska, żeby było bezpieczniej. Moja szkoła przyszłości będzie na pewno inna, niż teraz, ale dzieci też ją będą lubiły. Natalia Szuster Szkoła za 50 lat będzie zupełnie inna niż obecnie. Do szkoły nie będziemy chodzili pieszo tylko będziemy dojeżdżali ruchomym chodnikiem. Klasy będą składały się z max 20-stu uczniów. Na wuefie będziemy biegali w odrzutowych butach. Przerwy będą odbywały się na boisku lub w parku linowym. Na lekcjach zamiast książek będą tablety. Lekcje geografii będą odbywały się na dworze i będą w formie gry- piłką będzie globus i w kraj który się kopnie trzeba wymówić jego nazwę np: Niemcy. W stołówce będą przynosiły nam roboty jedzenie takie jakie lubimy, innymi słowy roboty to kelnerzy. Na stołówce będzie mnóstwo najdziwniejszych owoców świata np: połączenie arbuza z granatem. Wycieczki będą max dwa razy na dwa tygodnie. Na wycieczkach będziemy latali samolotem dzięki temu możemy dolecieć do każdego zakątka świata. Taka moim zdaniem będzie szkoła za 50 lat. Aleksandra Wasinkiewicz Moim zdaniem szkoła za 10 lat będzie miłym i sympatycznym miejscem. Nie będzie kolejek do obiadu. Sprawdziany i kartkówki będą robione w komputerach. Lekcje będą zapisywane na tabletach i tak samo zadania domowe. Na przerwach uczniowie nie będą biegać po korytarzach i się bić. Nie będą musieli nosić podręczników do szkoły. Ferie zimowe będą trwały cały miesiąc. Nie będzie zeszytów i zeszytów ćwiczeń. Drugie śniadania będą w szkole czekały na dzieci. Ciężkie plecaki zastąpimy małymi, lekkimi plecakami. Dzieci będą chodzić do szkoły z uśmiechem. Amelia Bartkowiak Moim zdaniem szkoła za 50 lat będzie inna niż teraz. Klasy będą okrągłe. Na środku będzie podest, na którym będzie wyświetlany hologram nauczyciela. Tablice będą zmieniać kolory na takie jakie będą chcieli uczniowie. Będzie też można pisać po nich palcem jak po ekranie dotykowym. Uczniowie będą mogli rysować graffiti po ścianach swojej sali. Zamiast przyborów uczniowie będą nosili tablety. Na wycieczki będzie można lecieć na inne galaktyki i uczniowie będą mogli wybrać czy chcą wycieczkę czy dzień wolny. Na geografii i biologii dzieci będą jeździć do innych krajów. Fajna by była taka szkoła. Szymon Brodala Moim zdaniem szkoła za 20 lat będzie niezwykła. Zamiast zeszytów wszyscy będą mieli tablety po korytarzach będą chodzić roboty. Zamiast tablic na ścianach będą wisiały wielkie komputery. Zajęcia będą prowadzić roboty, które będą mówić i będą sterowane przez nauczycieli. Będą duże autobusy w kształcie statku kosmicznego, które będą przywozić dzieci do szkoły i zawozić do domu. Nie będziemy się musieli uczyć tabliczki mnożenia ani pisania liter, bo wszystko za nas będą robić roboty i komputery. Na lekcjach przyrody będziemy się uczyć wszystkiego o kosmosie. W bibliotece będzie można wypożyczyć tylko e-booki zamiast książek jakie mamy teraz. W stołówce obiady będą przygotowywane przez wielkie maszyny i podawane przez panie kucharki. Uważam, że nie będzie dobrze jeżeli wszystko za nas będą robić roboty, ponieważ zrobimy się leniwi i będzie nudno i smutno. Laura Drozdek Za 20 lat nauka w szkole będzie inaczej wyglądać. Uczniowie będą korzystać z tabletów i czerpać wiedzę z Internetu. Nauczyciel będzie podpowiadać jak właściwie stosować wiedzę. Nie będziemy mieć zadań domowych. Podczas lekcji będzie więcej pracy w grupach i zadań projektowych. Będziemy uczyć się przez zabawę oraz wykonywanie różnych doświadczeń. Każdy uczeń będzie mógł więcej czasu poświęcić na zajęcia, które go szczególnie interesują. Uczniowie będą mieć taki plan, żeby móc korzystać z wielu kółek zainteresowań. Klasy nie będą tak liczne. Każdy uczeń będzie mógł codziennie porozmawiać z nauczycielem. Agata Frąckowiak Mam nadzieję, że szkoła w przyszłości nie będzie się bardzo różniła od dzisiejszej, chciałbym przede wszystkim, abyśmy mogli zawsze do niej chodzić, a nie uczyć się z domu przez internet. Chciałbym jednak, aby nastąpiły pewne zmiany… Myślę że głównym przyborem będzie smartfon, zastąpi dzisiejsze zeszyty i książki. Nasze ławki będą jak elektroniczne tabliczki, będziemy po nich pisać i rysować, a wszystko automatycznie zapisze się w pamięci komputera. Tablice też będą elektroniczne i będzie można na nich wyświetlić to, co napiszemy na naszych ławkach. Na lekcjach będziemy używać okulary wirtualnej rzeczywistości, dzięki nim będziemy mogli być uczestnikami różnych bitew na lekcjach historii, albo odwiedzać różne miejsca na lekcjach geografii - tak jak byśmy tam pojechali. Wszystkie urządzenia będą podłączone do Internetu i przez internet będziemy wymieniać się informacjami. Każda szkoła będzie miał własną siłownię, basen, kort tenisowy, rowery, a może nawet tor wyścigowy. Będziemy mogli z tego korzystać na lekcjach w-f oraz po lekcjach. Na przerwach będziemy mogli grać na konsolach PS4, grać w piłkę, biegać po korytarzach, bawić się klockami lego. Chciałbym, aby pozostał dzwonek i zawsze sygnalizował koniec lekcji. I jeszcze jedna zmiana, e-dzienników dla rodziców mogło by nie być!!! Jakub Korytowski Moim zdaniem za sto lat będziemy poruszać się po szkole pojazdami. Nie będziemy również pisać długopisami. Wszystko będziemy pisać na komputerach. Lekcje będą prowadzone przez roboty. Znikną też tablice- zastąpią je nowoczesne projektory. Projektory będą połączone z nauczycielami robotami, dzięki czemu to, co będzie myślał robot, będzie się pokazywało na projektorze. Szkoła będzie szklana a drzwi metalowe. Wszystko ogrzewane baterią słoneczną. Światła będą zaprogramowane tak, żeby w salach i na holu same się zapalały. Nie będziemy też odrabiać lekcji. Zamiast tego ostatnia godzina dnia będzie przeznaczona na sen, podczas którego zapamiętamy wszystkie wiadomości. Dzięki temu wiedza będzie szybciej nam wchodzić do głowy i cała szkoła (łącznie ze studiami) będzie trwała tylko osiem lat. Mikołaj Lewandowski Zapewne każdy z nas zastanawiał się jak będzie wyglądała nasza szkoła za kilkanaście lat. Na pewno będzie bardziej nowoczesna i skomputeryzowana, ale zanim to nastąpi potrzeba jeszcze dużo czasu. Będzie ona zapewne zmieniała się etapami. Po pierwsze powinno się unowocześnić klasy poprzez wyposażenie w pomoce dydaktyczne potrzebne do danego przedmiotu np. mikroskopy, stacje meteorologiczne, zestawy do budowania podstawowych obwodów elektrycznych, lupy, szkielet budowy człowieka i niektórych zwierząt, plansze ścienne do nauki przedmiotów, przedstawiające w obrazkach ich znaczenie, przyrządy do wykonywania różnych doświadczeń, gabloty z różnymi owadami i wiele wiele innych pomocy mających pomóc w przyswojeniu wiedzy przez uczniów. Klasy powinny być pomalowane w żywe kolory nastrajające uczniów do lepszego myślenia. Ponadto w salach powinno się znajdować dużo żywych roślin i zwierząt, o które uczniowie sami dbaliby. To miałoby zachęcić uczniów do wspólnego dbania o dobro naszej szkoły. Zwykłe szkolne ławki powinny zostać zastąpione multimedialnymi panelami, które w zależności od potrzeby mogą być podręcznikami lub ekranem, na którym jest wyświetlany film edukacyjny a po umieszczeniu przez ucznia w czytniku odpowiedniego nośnika danych powinny stawać się zeszytami, na których można pisać notatki. Oświetlenie w salach powinno zostać zastąpione światłem słonecznym, dzięki któremu uczniowie nie odczuwaliby zmęczenia. Na korytarzach szkoły powinny znajdować się murale, które będą uczyć poprzez zabawę. Korytarze zostaną wyposażone w automaty, z których będzie można zakupić kanapki, soki a nawet zamówić ciepły obiad, który zostanie dostarczony do odpowiedniej osoby. Szkoła będzie bardziej zabezpieczona poprzez czytniki kart, które będą w posiadaniu każdego ucznia i pracownika szkoły. Wstęp do szkoły będzie możliwy tylko poprzez odbicie karty i wpisanie odpowiedniego kodu. W miejsce obecnych schodów powstaną ruchome schody bądź windy umożliwiające szybsze przemieszczanie się po szkole. W trakcie przerw będzie można posłuchać muzyki bądź pograć w gry multimedialne. Miejsce osób sprzątających zastąpią roboty. Szkoła w przyszłości z pewnością będzie ciekawsza niż dzisiejsza, w której panuje monotonność, jednak nie wyobrażam sobie siebie w szkole, w której nie mogłabym pisać w zeszytach, bawić się z kolegami na przerwach. Jest to może nudne i czasami bardzo stresujące, ale takie lekcje mają swój klimat. :) Zosia Niemiec 4D A Ty jak wyobrażasz sobie szkołę w przyszłości ? Joanna Kordzińska
Placówki edukacyjne stają przed wyzwaniem dopasowania się do procesu cyfrowej transformacji i wynikających z niej nowych potrzeb oraz zagrożeń. W najbliższych latach kluczowe będzie zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego, ochrona przed cyberzagrożeniami oraz zmiana organizacji dokumentów. Jakie będą szkoły (niedalekiej) przyszłości?Postęp technologiczny zmienia przyzwyczajenia uczniów i nauczycieli. Już ponad 80% dzieci w wieku od 7 do 15 lat posiada telefon komórkowy, a odsetek ten wzrasta wraz z wiekiem (7-9 lat – 63,6%, 10-12 lat – 91,7%, 13-15 lat – 100%).Sytuacje związane z przemocą czy kradzieżami zdarzają się w szkołach coraz częściej. Za oceanem każdego roku zgłaszanych jest prawie 100 tys. przypadków wandalizmu. Badania wykazują, że na poziom i poczucie bezpieczeństwa wśród uczniów oraz pracowników pozytywnie wpływa monitoring wizyjny. Doonside Technology High School w Sydney podaje, że udało się dzięki niemu ograniczyć zjawisko znęcania się nad innymi uczniami o 70%.Aby systemy wideo były skuteczne powinny bazować na sztucznej inteligencji. Takie rozwiązania działają jak komputer z obiektywem i mogą nie tylko monitorować, ale także rozpoznawać i analizować problemy w czasie rzeczywistym.– Inteligentne systemy wideo w szkołach przede wszystkim zapewnią bezpieczeństwo uczniom i pracownikom oraz umożliwią szybkie reagowanie na sytuacje kryzysowe. Mogą ostrzegać o pożarach, wandalizmie czy przemocy, wydawać ostrzeżenia o niepożądanej sytuacji, na przykład, gdy ktoś upadnie lub wejdzie tam, gdzie nie powinien. W poważniejszych sytuacjach prześlą alarm bezpośrednio do odpowiednich służb. Technologia anonimizacji obrazu sprawia, że takie kamery mogą być stosowane także w świetle obowiązujących przepisów RODO – wskazuje Piotr Bettin, menedżer ds. rozwoju biznesu inteligentnych systemów wideo w firmie Konica Minolta. Szkoły borykają się także z szeregiem wyzwań związanych z bezpieczeństwem informacji. Na wielu platformach przechowuje się wrażliwe dane uczniów, pracowników i rodziców, które nie są odpowiednio chronione. Już jedna na pięć placówek została dotknięta cyberatakiem, a w wielu przypadkach ich dyrektorzy mogą nawet o tym nie wiedzieć. Tylko 49% szkół uważa, że są właściwie przygotowane na takie liczba zagrożeń sprawia, że konieczne staje się wprowadzanie rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo danych i ich łatwe odzyskiwanie po nadal toną w papierkowej robocie, która spowalnia i utrudnia pracę. Dostrzegł to związek nauczycieli, który jesienią zawnioskował o utworzenie zespołu ds. walki z biurokracją w szkole. Aby umożliwić nauczycielom spędzanie większej ilości czasu z uczniami konieczna jest automatyzacja i uproszczenie procesów systemy elektronicznego obiegu dokumentów powinny zastąpić mozolne ręczne wprowadzanie informacji do systemu. Papierowe dokumenty nauczyciele przenosiliby tam za pomocą jednego kliknięcia. Jednocześnie mogliby je łatwo odszukać, edytować i opatrzyć adnotacjami, wyróżnieniami lub znakami wodnymi.– Sektor edukacji ma już możliwość korzystania z rozwiązań i zabezpieczeń dostępnych do tej pory tylko w największych firmach. Zdalny monitoring, zabezpieczenia przed cyberzagrożeniami, kopie zapasowe, systemy elektronicznego obiegu dokumentów (e-Kancelaria) oraz bezpiecznej współpracy są dostępne w postaci jednej platformy, takiej jak np. Workplace Hub. Szkoły nie muszą przy tym szukać specjalistów IT ani firm konsultingowych. Za sprawne funkcjonowanie systemów oraz doradztwo w zakresie nowych technologii odpowiada dostawca rozwiązania – mówi Mateusz Macierzyński, menedżer ds. systemów ITS w Konica może być dla szkół także szansą na rozwinięcie kompetencji związanych z kreatywnym myśleniem i kooperacją, których – według najnowszego raportu NIK – brakuje polskim uczniom. Interaktywne tablice, aplikacje czy rozwiązania z zakresu wirtualnej rzeczywistości pomogą współpracować z kolegami przy projektach oraz uczyć się przez dobrą zabawę. Potencjał jest duży – nawet 45% dydaktyków uważa szkołę za miejsce przyjazne wdrażaniu innowacji. Potrzebne są jednak nie tylko pojedyncze urządzenia, ale całe rozwiązanie, które kompleksowo wprowadzi szkołę w erę ofertyMateriały promocyjne partnera
Małgorzata Tracz: posłanka na Sejm RP IX kadencji, wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, przewodnicząca Partii Zieloni od maja 2015 do stycznia 2022. W Sejmie pracuje w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, gdzie zajmuje się dobrostanem zwierząt, rolnictwem ekologicznym, walką z ASF, ograniczeniami polowań, etc. Zasiada również w Komisji Spraw Zagranicznych. Ukończyła polonistykę i stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Wrocławskim. Członkini rady programowej Kongresu Kobiet. Działa też w Stowarzyszeniu Ekologicznym Eko-Unia. W roku 2020 wybrana jako liderka w programie European Young Leaders 2020, w marcu 2022 brała udział w programie francuskiego rządu Future Leaders Invitation Programme. Zacznijmy od pytania, które z pewnością słyszała już Pani wielokrotnie. Jak my, jako społeczeństwo, jesteśmy wyedukowani w zakresie ekologii? Czy wiemy już, na czym to wszystko polega, czy raczej pływamy tylko po ogólnych zagadnieniach? Mam wrażenie, że ta wiedza w ostatnich latach wzrosła. Rozumiemy zagrożenia dotyczące zmian klimatu. Rozumiemy, z czym się wiąże spalanie paliw kopalnianych. Wzrosła wrażliwość na kwestie związane z ochroną zwierząt czy wycinką polskich lasów. Mam wrażenie, że pandemia też to częściowo spowodowała. Byliśmy zamknięci, nie było restauracji, kin i wiele osób zaczęło korzystać z rozrywek, które dostarcza natura. Wtedy zrodził się mocny ruch obrony polskich lasów przed wycinką. Ogólnie mam wrażenie, że Polki i Polacy przykładają dużą wagę do środowiska, lubią kontakt z naturą. Natomiast jeśli chodzi o rozwiązania systemowe, takie jak edukacja klimatyczna czy ekologiczna, to niestety w polskiej szkole jej nie ma. Należałoby to zmienić, bo są to zagadnienia bardzo istotne, a przy tym interesujące dla młodych ludzi. Często pojawia się argument, że uczniowie mają wiedzę szczegółową, jakiej nie powstydziliby się studenci pierwszego czy drugiego roku na kierunkach biologicznych, ale nie wiedzą prawie nic o sprawach, które ich na co dzień dotyczą. Z budową mitochondrium nie ma problemu, a z podaniem funkcji drzew już tak. To prawda, ale wydaje mi się, że jest to do nadrobienia. Dlatego jako Zieloni postulujemy utworzenie nowego przedmiotu – edukacja ekologiczna, który połączony byłby z edukacją klimatyczną. Tak naprawdę to właśnie sprawami związanymi z klimatem powinniśmy się teraz szerzej zająć w pierwszej kolejności. Upały, powodzie, ekstremalne zjawiska pogodowe, z którymi się mierzymy w ostatnich latach to przecież pokłosie zmian klimatu. W Polsce mamy już drugi rok z rzędu suszę w niemal każdym województwie. To wpływa z kolei na ceny produktów rolnych, warzyw, owoców. Wiele spraw związanych z szeroko rozumianą ekologią ma bardzo silny wpływ na nasze codzienne życie, czego często nie dostrzegamy. Problem z rozróżnieniem pogody od klimatu mają nawet niektórzy politycy. Trudno się zatem dziwić, że wiele osób nie do końca rozumie, czym jest ekologia. Jest chłodno, pada śnieg, to co mi tu mówicie o globalnym ociepleniu – prawda? Tu znowu wracamy do edukacji. Musimy kłaść na nią nacisk już teraz, bo widzimy wyraźnie, że to nie tylko dzieci, ale również dorosłych trzeba edukować. Swoją drogą, mam wrażenie, że na przykład segregowania śmieci nauczyły Polaków przede wszystkim dzieci. Spójrzmy, jak wiele się zmieniło w tej kwestii w ostatnich 10-15 latach. Wiedzę o tym, że należy segregować odpady i jak to robić często przynosiły do domu dzieciaki, które w szkole miały wiele różnych akcji, np. z okazji Dnia Ziemi. Edukacja to jedno, ale chyba wszyscy musimy szykować się na zmiany. Rząd przecież cały czas pracuje nad różnymi sprawami związanymi z ekologią. Tak jak kiedyś wprowadzono zasady dotyczące segregowania odpadami, tak i teraz musimy być gotowi na nowe wytyczne. Czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie? To będą przede wszystkim decyzje wynikające z Europejskiego Zielonego Ładu, czyli strategii, którą obrała Unia Europejska, żeby walczyć z kryzysem klimatycznym. Do 2030 roku UE chce ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 55% a w 2050 roku osiągnąć neutralność klimatyczną. Aby to zrobić, musimy odejść od spalania paliw kopalnych. Przypomnijmy, że chodzi nie tylko o węgiel, ale też ropę i gaz – surowce, które obecnie Polska w dużej mierze sprowadza z Rosji. Wojna w Ukrainie spowodowała, że musimy zrewidować naszą politykę. Zielony Ład zakłada stawianie na energię ze źródeł odnawialnych. Chodzi zarówno o takie technologie, które już z powodzeniem używamy – wiatraki, farmy wiatrowe na morzu, panele słoneczne, pompy ciepła, jak również różnego rodzaju innowacje. Naukowcy cały czas powtarzają, że musimy zacząć odkrywać nowe źródła energii. Obecnie mówi się na przykład o energii z fal morskich oraz głębokiej geotermii. Zielony ład to również kwestie związane np. z rolnictwem ekologicznym. Planuje się zwiększenie areału upraw ekologicznych, ograniczenie użycia nawozów – pestycydów i herbicydów. Skróceniu ma też ulec łańcuch dostaw. Ma to nas skłonić do kupowania zdrowej żywności od lokalnych producentów. Kolejna ciekawa sprawa – obecnie w Komisji Europejskiej trwają prace nad rewizją tak zwanej dyrektywy Non-Financial Reporting Directive (NFRD). Jeśli te zmiany wejdą w życie, to przedsiębiorstwa będą musiały coraz częściej raportować na temat swojej działalności oraz tego, jak wpływają na klimat i środowisko. I tu nie będzie oczywiście tak, że mówimy tylko o sprawach korzystnych dla firmy, o tym, co dobrego zrobiła dla środowiska. Założenia są takie, że ma to ograniczyć różne działania firm, które obecnie o środowisko nie dbają, mając nadzieję, że dane dotyczące tego tematu nie będą upublicznione. Warto też wspomnieć o bardzo ważnej zasadzie „do no significant harm”, stosowanej przez Unię Europejską. Chodzi o to, żeby jakiekolwiek działanie, które podejmujemy na rzecz zielonej rewolucji, nie szkodziło przy tym środowisku. Takie sytuacje mają miejsce częściej, niż mogłoby się wydawać. Przykład z naszego podwórka – budujemy fabrykę samochodów elektrycznych w Jaworznie, ale żeby miało to miejsce, trzeba najpierw wyciąć hektary lasów. Unia kładzie nacisk na to, żeby nie dochodziło do tego typu sytuacji. Mówi pani o bardzo ciekawych sprawach związanych z odnawialnymi źródłami energii. Ja z kolei zastanawiam się, czy my uwierzyliśmy już w zieloną energię. Czasami wydaje mi się, że część społeczeństwa musi zobaczyć kopalnię, dym z komina, ciężkie maszyny. Wtedy dla nich jest jasne, że coś się w danym miejscu dzieje – coś się tam produkuje, wytwarza. A wiatrak, energia z fal morskich… to jakaś utopijna wizja. Jak to jest z tą zieloną energią w naszym społeczeństwie? Wydaje mi się, że nie jest wcale tak źle z tą wiedzą. Polacy pokochali przecież energię słoneczną. Bardzo dużo osób zainstalowało panele fotowoltaiczne w swoich domach. Oczywiście zadziałały nie tylko względy ekologiczne, ale też ekonomiczne. W każdym razie ludzie zaczęli stawiać na energię odnawialną. Zaczynają rozumieć, jak to wszystko działa. Niestety polski rząd wyhamował nasz zapał. W kwietniu weszły przepisy powodujące, że fotowoltaika stanie się znacznie mniej opłacalna. To jest ogromna szkoda, bo Polacy naprawdę przekonali się do pozyskiwania energii w ten sposób. Ucierpi też wiele firm, które zainwestowały w tworzenie narzędzi niezbędnych do produkcji energii odnawialnej. Mówimy na razie głównie o prywatnych gospodarstwach, a jak wygląda przechodzenie na OZE w sektorze biznesu? Czy jest jakieś wsparcie rządu w tym zakresie? Na co musi się przygotować ten sektor w najbliższej przyszłości? Ze strony rządu niestety nie widzę wsparcia dla przedsiębiorstw, jeśli chodzi o przechodzenie na OZE, ale jest za to duże wsparcie ze strony Unii Europejskiej. Głównym narzędziem jest tu Fundusz Odbudowy. Bardzo duże środki mają zostać przeznaczone na działania proklimatyczne, także na wsparcie dla biznesu, by zaczął korzystać z energii odnawialnej. Dla sektora biznesu przewidziane są również rozmaite unijne programy wsparcia. Na przykład Horyzont Europy – to będzie prawie 100 miliardów euro na badania i innowacje. Mamy program LIFE dotyczący klimatu i środowiska. Będzie też fundusz oferujący wsparcie dla rozwoju technologii obniżania emisji w przemyśle. Mamy też fundusz inwestycji, który oferuje pożyczki na projekty z zakresu zrównoważonej infrastruktury dla małych i średnich przedsiębiorstw. Takich narzędzi jest i będzie dużo. Europa chce zmierzać w kierunku energii ze źródeł odnawialnych. Mówiła o tym niedawno przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. Niestety polski rząd niekiedy zachowuje się tak, jakby chciał zaprzestać zielonej transformacji. Tymczasem coraz częściej i głośniej mówi się, że nie ma przecież innej drogi. Zielona energia to jedyne wyjście. Tak i musimy działać nie za 50, 100 lat, tylko teraz. Według raportów IPCC (Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu działający przy ONZ) musimy jeszcze w tym dziesięcioleciu znacznie ograniczyć emisję, a ograniczenie emisji oznacza postawienie na energię ze źródeł odnawialnych. Jeśli tego nie zrobimy, to klimat zacznie się zmieniać w tak drastyczny sposób, że nie będziemy potrafili tych zmian już zatrzymać. Wróćmy do spraw związanych z CSR-em. Pani z pewnością obserwuje, jak zmienia się sektor biznesu w Polsce. CSR pojawił się u nas zaledwie kilka lat temu. Dużo się już jednak zdążyło w tej materii wydarzyć. Jak Pani ocenia to, że firmy angażują się w działania ekologiczne i prospołeczne. Jest to wszystko robione z głową? No i jak to jest z tym greenwashingiem, bo takie zarzuty zawsze się przy tej okazji pojawiają? Wydaje mi się, że każde działanie, które wspiera zrównoważony rozwój, jest przydatne. Wiele firm funkcjonujących na polskim rynku stara się coś dla środowiska robić. Często są to proste, ale skuteczne akcje sadzenia drzew czy zbierania lub segregowania odpadów. Bardzo dobrze, jeśli jest to inicjatywa pracowników, jeśli mają oni przy tym okazję do poszerzenia swojej wiedzy z zakresu ekologii. Ważne jest jednak to, żeby te akcje ekologiczne były powiązane ze zmianami systemowymi. Sadzenie kilku drzew, gdy firma odrzuca stopniowe przechodzenie na energię ze źródeł odnawialnych i finansuje wydobywanie paliw kopalnianych, na niewiele się zda. Oczywiście nikogo nie chce zniechęcać do sadzenia drzew. Wręcz przeciwnie. Chodzi jednak o bilans. O to, jak firmy zapatrują się na podstawowe sprawy związane z ekologią i np. energią. A my – zwykli obywatele – co możemy zrobić dla środowiska? Z jednej strony dużo, bo możemy wprowadzić do swojego życia wiele nawyków korzystnych dla środowiska. Z drugiej strony zdecydowanie nie jestem zwolenniczką przerzucania odpowiedzialności na konsumentów. Wydaje mi się, że powinny być rozwiązania systemowe np. w zakresie odpadów. Jeśli będzie dobrze działający system kaucyjny, który obejmie opakowania szklane i plastikowe oraz puszki, to konsument odda te opakowania do punktu, nie szkodząc środowisku. A jeśli w sklepach spożywczych będzie można przyjść ze swoim opakowaniem – na ser, wędliny, to nie będziemy przecież używać plastikowych torebek i woreczków. Jeśli będą dobrze skonstruowane rozwiązania systemowe, to ludzie będą z nich korzystać. Nie będzie trzeba ich nawet do tego przekonywać. Na koniec chciałbym jeszcze zapytać o współczynnik ESG. To jest skrót, który pojawia się coraz częściej w kontekście działań proekologicznych. Czy może Pani powiedzieć coś więcej na ten temat? Najprościej rzecz ujmując, jest to zbiór informacji na temat działalności przedsiębiorstw, a konkretnie ich zaangażowania w sprawy związane trzeba sektorami. E – environmental, czyli kwestie środowiskowe, S – social responsibility, czyli społeczna odpowiedzialność firmy, G – corporate governance, czyli ład korporacyjny, zarządzanie wewnątrz firmy. Wszystkie te trzy elementy muszą zostać spełnione, żeby firma była postrzegana jako przyjazna społecznie. W aspekcie środowiskowym może to być np. ograniczenie emisyjności, przestawienie się na odnawialne źródła energii lub zastosowanie rozwiązań oszczędzających energię. W aspekcie społecznym – zagwarantowanie odpowiednich warunków pracy, przestrzeganie praw pracowników, polityka informacyjna przedsiębiorstwa. W kwestii ładu korporacyjnego chodzi np. o strukturę zarządu przedsiębiorstwa, respektowanie praw udziałowców, gwarantowanie kobietom takiego samego wynagrodzenia jak mężczyznom na tym samym stanowisku itp. Czyli ESG to taki sygnał dla konsumentów lub inwestorów, w jaki sposób funkcjonuje dana firma, jak odnosi się do tych trzech bardzo istotnych spraw? Tak, są to czynniki pozafinansowe, z których korzystają np. inwestorzy chcący wejść we współpracę z daną firmą. To także informacja dla konsumentów, którzy są przecież coraz bardziej świadomi. Patrzymy już nie tylko na skład produktu, Coraz częściej interesuje nas, kto jest odpowiedzialny za jego wyprodukowanie. Z roku na rok zwiększa się odsetek ludzi, którzy np. nie chcą kupować produktów firm wykorzystujących paliwa kopalniane przy produkcji, albo nieprzestrzegających praw pracowników. Coraz częściej sprawdzamy, czy firmy posiadające swoje oddziały w krajach rozwijających się szanują prawa lokalnej ludności. Czy budowa nowej, potężnej fabryki w Azji nie doprowadziła do przymusowych przesiedleń. Pojawia się coraz więcej raportów zawierających tego tupu dane. Obieg informacji jest obecnie niesamowicie szybki. To wszystko sprawia, że konsument może w kilka sekund sprawdzić, czy dana firma kieruje się tylko i wyłącznie zyskiem finansowym, czy swoją działalność prowadzi w poszanowaniu dla środowiska naturalnego, praw człowieka i zasady równości. Miejmy zatem nadzieję, że CSR będzie się rozwijał i stanie się w sektorze biznesu standardem, a nie opcją. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. Dziękuję bardzo.
W czasach nam bardzo współczesnych, koronawirus spowodował, że szkoły zostały zamknięte. Uczniowe i studenci zmuszeni zostali do uczestniczenia w zajęciach zdalnych, na odległość. Sytuacja ta skłoniła wielu z nas do zastanowienia się jak będzie wyglądała edukacja w przyszłości. Nie tylko po ustaniu epidemii, ale generalnie za rok, dwa, pięć czy dziesięć lat od dzisiaj. Czy tak właśnie będzie wyglądała jak wygląda teraz? Przecież wszystko się cyfryzuje i wchodzi do Internetu. Czy tak samo będzie ze szkołami i edukacją w ogóle? No więc nie sądzę. Edukacja w przyszłości nie będzie wyglądała jak ta w czasach koronawirusa Przede wszystkich z trzech powodów tak nie będzie: Nauczyciele, wykładowcy, czy prowadzący nie umieją i w najbliższym czasie znaczna część z nich dalej nie będzie potrafiła prowadzić zajęć w tym modeluSzkoły, uczelnie i inne placówki edukacyjne nie potrafią i w najbliższym czasie nie będą potrafiły organizować zajęć w tym modeluSzkoła, czy uczelnia nie pełni wyłącznie formy edukacyjnej, ale również czysto społeczną. I tak jak uczyć się da zdalnie, z poziomu własnej kanapy, tak na chwilę obecną nie widać możliwości zaspokojenia tej funkcji społecznej, którą pełnią dziś placówki edukacyjne Jak więc będzie wyglądała edukacja w przyszłości? Za kilka dni pierwszy raport Future Business Institute pokaże nam czy ludzie po ustaniu epidemii będą chcieli wrócić do pracy w biurze, czy też praca zdalna stanie się dla nich normalnością. Myślę, że by odpowiedzieć na pytanie co się stanie z edukacją po ustaniu epidemii, należałoby przeprowadzić podobne badanie. Już dziś jednak, bez badań, na bazie własnych obserwacji i rozmów z uczniami oraz studentami, mogę przedstawić własne przemyślenia i prognozy na ten temat. Przedstawię tu właśnie trzy takie prognozy jak będzie wyglądała edukacja w przyszłości. Nauka – w przeważającej większości – będzie się odbywała w budynkach szkolnych, czy na uczelniach Tak jak jestem w stanie sobie wyobrazić zajęcia uzupełniające, czy dodatkowe w formie zdalnej, tak nie jestem na dzień dzisiejszy w stanie sobie wyobrazić, by całość edukacji miała przejść w model zdalny. Z powodów jak powyżej. Uczniowe wrócą do szkół, a studenci wrócą na uczelnie. Do budynków szkół i budynków uczelni. I za 10 lat również do tych budynków będą uczęszczali. Aczkolwiek coraz więcej zajęć dodatkowych, w szczególności tych nieobowiązkowych, konsultacji, czy zebrań będzie się odbywała na odległość. Zaś te zajęcia i spotkania, które dalej będą miały formę fizycznych spotkań, uzyskają możliwość rozszerzenia ich o formę zdalną. Co zaś będzie oznaczało, że ci uczniowe, studenci, czy rodzice, którzy z różnych względów nie będą mogli uczestniczyć w wydarzeniu fizycznie, będą mogli się na to wydarzenie “wdzwonić”. Kursy doszkalające, dodatkowe, warsztaty itp – w znacznie większym stopniu będą się odbywały zdalnie Już od jakiegoś czasu widać było rosnące zainteresowanie kursami online, czy webinarami. Ten trend się utrzyma, a z czasem fizyczne placówki doszkalające staną się mało istotnym elementem rynku. Serwisy typu Udemy, czy Coursera zyskują na popularności każdego dnia. Nabycie konkretnej umiejętności przestaje od nas wymagać stawiennictwa w wyznaczonym miejscu, o wyznaczonym czasie. I ten trend będzie się tylko nasilał. Dopiero ciekawie jednak zacznie się robić przy kursach – nazwijmy je – luksusowych. Do tej pory, gdy chcieliśmy zrobić kurs Harvardu, Stanforda, czy Oxfordu, musieliśmy zapłacić potężne pieniądze i najlepiej przeprowadzić się gdzieś w okolice tejże uczelni. Powoli to jednak odchodzi do lamusa. Za darmo możemy już zrobić kursy online Harvardu, a serwisy takie jak GetSmarter zaczynają oferować prawdziwe, pełnoprawne kursy najbardziej renomowanych uczelni na świecie, które nie wymagają od nas wychodzenia z domu. Podobnie zresztą jak MasterClass, który znów – bez wychodzenia z domu – daje nam możliwość uczestniczenia w kursie. Tym razem jednak z najbardziej znanymi na świecie ekspertami. Zresztą co tu dużo mówić – bardzo podobną strategię zastosowałem w gdzie obecnie w batchach stażowych na programistę Python, marketing, czy PR mam już kilkudziesięciu zdalnych „uczniów”. Technologia wejdzie na salony, a konkretnie do szkół. I zostanie tam na dłużej Edukacja w przyszłości to bowiem jedno, ale warto zastanowić się też nad tym, co wydarzy się wokół edukacji. Nie ma tu nic specjalnie odkrywczego, aczkolwiek ważne, by to zaznaczyć bardzo mocno. Od dłuższego już czasu słyszy się o tym, że w każdej klasie mają być tablety dla dzieciaków. Równie długo słyszymy o tym, że zadania domowe będą przesyłane online, książki będą dostępne w Internecie, a dzieci nie będą musiały nosić ciężkich plecaków w tę i z powrotem. No więc do tej pory głównie się o tym słyszało. Rzeczywistość weryfikowała te plany i plotki. Teraz od technologii szkoły nie będą mogły uciec. A trend ten będzie się nasilał z każdym rokiem. Pamiętam gdy moje dziecko szło do szkoły podstawowej, a ja dostałem od dyrektora informację, że oto mój login i hasło do edziennika, gdzie będę mógł sprawdzić oceny mojego dziecka, uwagi, nieobecności, plan zajęć itp. Wow! – pomyślałem. Zestawiłem to sobie w pamięci z moimi latami szkoły i moimi rodzicami, którzy by czegokolwiek mogli się o mnie dowiedzieć, musieli jechać przez całe miasto do mojej szkoły, by porozmawiać z nauczycielem, czy spojrzeć w papierowy dziennik. No więc tych czasów już nie ma. Dalej jednak nie jest wykorzystywane 99% możliwości technologicznych, które mogłyby usprawnić życie dzieciom i rodzicom. I to w końcu zacznie się dziać. Rodzice z każdym kolejnym rokiem będą zauważali nowe plusy wynikające z wdrażania kolejnych rozwiązań technologicznych w szkołach ich dzieci. I będą wymuszali na dyrekcji tychże placówek udostępnianie tych rozwiązań. A z czasem i nauczyciele się nauczą, i ministerstwo nie będzie miało wyboru, i na technologie spojrzy bardziej przychylnym wzrokiem. Zmian wokół edukacji w przyszłości można przewidzieć oczywiście znacznie więcej Można opowiadać o robotach uczących nasze dzieci. Można opowiadać o szkołach otwieranych, czy zamykanych automatycznie; o woźnych zastępowanych przez sztuczną inteligencję; o czujnikach, które będą pilnowały, by nasze młodsze pociechy nie opuszczały budynków szkół itp. Tutaj jednak musiałbym wejść w skórę futurologa, czego robić specjalnie nie chcę. Powyższe trzy trendy będą się nasilały – o tym jestem przekonany. A co jeszcze przyniesie przyszłość w edukacji? To jest pytanie, na które sam chętnie poznam odpowiedź. Doświadczony przedsiębiorca i manager. CEO PayLane, pomysłodawca i founder Edukuje o biznesie na Fascynat nowych mediów, fan content marketingu. Specjalista od biznesu w Internecie. Absolwent informatyki na Politechnice Gdańskiej. Współpracował i współpracuje z ludźmi prowadzącymi małe firmy, jak i z dużymi korporacjami. Aktywnie doradza startupom. Mentoruje w konkursach startupowych. Współpracuje z polskimi funduszami VC w zakresie ich portfeli inwestycyjnych.
jak będę wyglądała w przyszłości